wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 6.

Wszyscy goście słuchali ludzi,którzy oprowadzali po wielkim dworze.Jedni słuchali mniej,drudzy bardziej.Każdy pokazywał swe zainteresowanie w inny sposób,mimo iż się wydawało,że w ogóle tego zainteresowania nie ma.
-Ta słynna rzeźba kiedyś była uważana za ,,nieudany eksperyment,,-kontynuowała Niela.
-Ooohh!Czyż to nie Atena?!-krzyknęła podekscytowana kobieta w czerwonych włosach,po czym podbiegła do rzeźby.
-Ja się nią zajmę,z pewnością dacie radę z tą grupką.-powiedział spokojnie i z uśmiechem Erick,jeden z pracowników.
-Uhm.-chrząknęła Niela,po czym zaczęła ponownie się uśmiechać do gości.
-Spójrzcie tam!Jaka pikna kobietka!-krzyknęły wybiegające dzieci z tłumu.
-Skąd one się wzięły???-pomyślała Niela.
Nikt by nie pomyślał,iż są tu jednak dzieci.W każdym razie,umiały się dobrze kamuflować,nie żeby była za to kara na Dworze,a jednak zaskoczenie było.
-Ejj,patrzcie!Ta laska nie ma twarzy!-krzyknął jeden z chłopców w ciemnej czuprynie,po czym pobiegł z kolegami w stronę rzeźby,jak i dzieci,niestety w innym kierunku.
-O nie!-zadzwonił czerwony alarm w głowie Anieli.Jeżeli tak dalej będą się wszyscy rozdzielać,nie starczy nam pracowników!
-Anielu,dasz radę.-powiedziała Tania,powoli i spokojnie,niczym bez emocji,a jednak gdzieś głos się niekiedy urywał,po czym poszła w kierunku chłopców,Tomasz (jeden z pracowników) zaś w stronę dziewczynek.Nagle duża gromada tłumu,stojąca przed Nielą i Angelą,rozdzieliła się na dwie połowy.
-Zostawiam ich w twojej opiece.-powiedziała z uśmiechem dwudziesto-pięcio latka,po czym odeszła w stronę drugiej połowy.Dziewczyna została sama!Nagle z eleganckiej,cichej grupy,zrobił się jarmark.Wszyscy patrzyli gdzie indziej,jak i rozmawiali o czym innym,a przede wszystkim-głośno.
-Dany obiekt,stojący przed naszymi oczyma,był niegdyś uważany za żart artys...-przerwała,zdawszy sobie sprawę,iż nikt jej nie słucha.
-Po co marnujesz siły?I tak cię nie słuchają.-powiedział niewzruszony chłopiec z granatowymi włosami.
-Ale przynajmniej mam satysfakcję,iż próbowałam-powiedziała z uśmiechem Niela,schyliwszy się w stronę chłopca i opierając dłonie o kolana.
-Phh…-mruknął,po czym się zaczerwienił.
-Zrobiłam coś nie tak?-spytała.
-Nic takiego.Czemu pytasz?Brwi mi się zwęziły czy mam poważniejszą minę?
-Nie,puściłeś buraka.
Chłopiec zaczął gwałtownie reagować,przy czym zasłaniał twarz rękoma,która była coraz bardziej czerwona.
-Spokojnie,do kraba jeszcze ci daleko.-powiedziała ze szczerym uśmiechem,żartując z chłopaka.
Natychmiastowo się ogarnął,i zaczął kontynuować rozmowę.
-Nie wypada,by dama mówiła takie rzeczy.
-Bo osoba,z którą rozmawia się zawstydziła?-spytała ze śmiechem.
-Głupia!
-Ależ proszę pana,nie wypada,by panicz wymawiał tak wulgarne słowa w towarzystwie damy.-powiedziała ze spokojem,nieco zadziornie,jakby chciała go uwieść,a jednak w oczach zalśnił ten ,,złowieszczy,, błysk.
-Hahah!-zaśmiała się,zasłaniając usta.
-To nie było śmieszne!-krzyknął.
-Ależ było.I tak w ogóle…czemu uważasz,iż uważam to za śmieszne?-spytała Niela.
-Przecież się śmiejesz.
-Masz rację kochany,ale ludzie nie śmieją się tylko wtedy,gdy usłyszą żart,czy zobaczą coś równie zabawnego.Czasem po prostu robimy to,bo tak wypada.-powiedziała wyrozumiale.
Chłopiec patrzył się na nią zwężonymi oczami.
-Adam.
-Hymm?-spojrzała zdziwiona Aniela.
-Jestem Adam.Miło mi.

-Ah!Mów mi Niela,miło mi cię poznać!-powiedziała z szerokim uśmiechem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz