Jest 31
grudzień.Sylwester.Na mieście chrząka się pełno ludzi.Większość z nich kupuje
fajerwerki,petardy,reszta szuka potrzebnych składników do dań.Aniela dzisiaj ma
więcej pracy niż zazwyczaj.Każdy pracujący na dworze,nie miał dzisiaj czasu by
cokolwiek zrobić,a nawet odwiedzić po prostu miejsce pracy.Dziewczyna nie miała
co robić,więc się zgłosiła na ochotnika,by sprzątać dłużej niż zazwyczaj,ale za
to dorobić niezłą sumkę pieniędzy.Oczywiście nie jest to jej jedyna praca.W
wolnych chwilach pomaga osobom starszym w posprzątaniu swego domu,czy też robi
za kelnerkę w restauracjach.
Dzisiaj nie
było to możliwe.Każdy zawczasu oprzątnął dom,albo po prostu gdzieś
wyjechał.Aniela jest już na dworze od 10:00 godziny.Pozamiatała cały plac,schody,a
teraz czyści wykwintne figury i inne ozdóbki.
Razem z
Anielą było tam 5 osób z 49.I tak się złożyło,że każdy z tych pięciu osób
pełnił inną funkcję.Pracująca tam osoba mogła więc powiedzieć, że jest
,,sama,,.W końcu nikt inny nie robi tej samej roboty co ona.
-Nieluuu!Nieluś!Gdzie
jesteś?-rozbrzmiało czyjeś wołanie.
-Tuuu
jestem!-krzyknęła Niela-co się stało Taniu?
-Uuuff,w
końcu cię znalazłam!Pracodawca woła nas wszystkich do Sali głównej.Nie mam
pojęcia o co chodzi…Kazał mi cię znaleźć.No więc chodźmy,szybko.-powiedziała z
uśmiechem.
-Ok!-powiedziawszy
to,pobiegły w stronę schodów.
Tania to dwudziestojednoletnia
kobieta w krótkich włosach.Jak na swój wiek wygląda bardzo młodo,niczym
szesnastolatka.Może dla tego świetnie się dogaduje z Anielą,gdyż nawet się tak
zachowuje.
-Wszyscy
są?-spytał pulchny mężczyzna z wąsikiem,i malutkimi okularkami na nosie.
-Tak!-krzyknęli
wszyscy jednocześnie.
-Dziękuję za
wasze dzisiejsze poświęcenie!Mimo że dziś mamy sylwester,poświęciliście się
pracy.Jestem wam na prawdę wdzięczny.Jednak nie o po to wszystkich tu
zwołałem.-rzekł.
-Oho…zaczyna
się ,,mam do was sprawę,,…-powiedziała z żartem w ustach po cichutku do Anieli
Tania.
-Akurat tak
się złożyło…pewna bogata rodzina,baaardzo duża rodzina,przyjechała do naszej
miejscowości w odwiedziny.Dzisiaj dostałem telefon…iż chcą 31 grudnia zwiedzić
nasz zabytek-dwór w którym pracujemy.-zawiadomił ze zmartwioną miną.
-31
grudnia?Ale to przecież…jest dzisiaj…-stwierdziła Aniela.
-Zgadza
się,Nielu.Jesteście moim jedynym ratunkiem!-opuścił głowę,jakby się
kłaniał,błagał.
-Damy z
siebie wszystko!Prawda? –krzyknęła Niela z wielkim uśmiechem,którego widok był
pocieszający,podtrzymywał na duchu.
-No
kochani,bierzemy się do roboty!-powiedziała Tania z równie uśmiechniętą twarzą,patrząc
się na Anielę.
Wszyscy się
rozproszyli.Wrócili do swoich poprzednich zadań,jednak teraz wszystko trwało w
wielkim pośpiechu.Nie było czasu na malutkie dokładności,wszystko było w
ruchu.Najgorsze było to,iż godzina odwiedzin była nieznana.Gdy goście opuszczą
bruk bram,nie będzie najmniejszych szans na sprzątanie,wszystkie środki
czyszczące,przedmioty pomagające byłyby już schowane,a każdy pracownik czekał w
Sali głównej na nowo przybyłych.
-Zazwyczaj
dzielimy gości na grupki,przypisując im danego pracownika by ich
oprowadził,jednak dzisiaj jest zbyt mało pracujących…Możliwe,że trzeba będzie
oprowadzać jedną ogromną grupę.Gorzej będzie,jeśli któryś z gości będzie chciał
przejść szybciej,niż jest zalecane(pomijanie zabytków).Wtedy będzie dopiero problem…-myślała
Niela.
Rozbrzmiał
dzwonek.
-Już
są!-pomyślała.
Wszyscy w
biegu schodzili go schowka.Słyszalne były kroki pośpieszne,można było wyczuć
napiętą atmosferę,jak gdyby w odwiedziny przychodziła śmierć,a osoba która się
jej nie spodoba,skazana była na ścięcie.Każdy odłożył przedmioty na swoje miejsce.Nie prawdopodobne było to,jak wszystko było idealnie odłożone na po
przednie miejsce,mimo pośpiechu.Robotnicy przemyli swe dłonie i
twarze,poprawili swe włosy,po czym przebrali się w oficjalne stroje.
-Witamy
bardzo serdecznie!Dziękujemy za przybycie!-powiedzieli wszyscy pracownicy ze
spokojem,ustawieni w jednym rządku,twarzą w twarz do gości.Witając się,wszyscy
mieli spuszczone głowy w dół,byli jakby lekko pochyleni,jakby oddawali
ukłon.Jeden duży ukłon.
-Dzień
dobry!-rzekli goście.
Na początku
szedł chłopak,wyglądał na 13-14 lat.Miał spokojny wyraz twarzy,jakby to
wszystko go nudziło.A jednak wszystkiemu przyglądał się uważnie,oraz nie mówił
nic nie potrzebnego,jak na kogoś z rodziny bogatej.-pomyślała Niela.Był taki
,,idealny”,że nie można było stwierdzić,czy jest on taki słodki,czy może
przystojny.I do tego jego włosy podchodziły pod kolor granatowy.Za nim tłum
stopniowo się poszerzał.Bardzo widoczna była kobieta w tle z czerwonymi jasnymi
włosami,w czerwonym płaszczu i kozakach do kolan.Była bardzo
podekscytowana,rozglądając się na boki.Po jej pozie można było zasugerować,iż
zaraz spełni się jej największe marzenie.Koło niej stał przystojny mężczyzna,z
blond włosami.Mimo eleganckiej białej,lekko rozpiętej koszuli i włosów na żelu,nie przypominał jakiegoś ,,lalusia,,.Wyglądał na wyluzowanego,a
zarazem bardzo męskiego,mającego spore bary.Również wyglądał na
podekscytowanego,jak kobieta w czerwonych włosach.W tłumie był widoczny również
chłopak w okularach,z przedziałkiem na środku.Jego włosy sięgały
brody.Wyglądały jakby były całe w jakimś olejku,jak paznokieć pomalowany bezbarwnym lakierem!.Błyszczały,można powiedzieć,że
lśniły.Wyglądał całościowo na bardzo dojrzałego,z poważną miną.Można był
stwierdzić,że ma 19 lat.Patrząc na jego ubiór,wyglądał na prywatnego
lokaja.Bardzo eleganckiego lokaja w specjalnym garniturze,nie takim
zwyczajnym,i białej koszuli,pantoflach.Perfekcjonista-inaczej
mówiąc.-stwierdziła Niela.Tłum był naprawdę duży,jednak nie sposób było
wszystkim się przyjrzeć.
Zapraszamy państwa
tutaj!-powiedziała z wielkim uśmiechem Tania,pokazując gdzie mają się wszyscy
kierować.
Aniela
słysząc te słowa,ocknęła się ze swych nieprzytomnych myśli.
-Dzięki,Taniu.-pomyślała
z uśmiechem.
Również fascynuje mnie Japonia i oczywiście pisanie. A ty piszesz bardzo ciekawie i życzę ci żeby twoje marzenia się spełniły!!!! :)
OdpowiedzUsuńmagda-be.blogspot.com
Twoje opowiadania są piękne oby twoje marzenia się spełniły :)
OdpowiedzUsuń