-Dziękujemy bardzo za przybycie!-krzyknęli pracownicy,kłaniając się
najbardziej jak potrafią z głowami w dół.
-Ohohohoh!Ależ to my dziękujemy!Nigdy się tak nie ubawiłam w
muzeum!!!-krzyknęła kobieta w czerwonych ubraniach,pełna furii
szczęścia,podskakując.
-Nie powiedziałabym raczej na to miejsce ,,muzeum”-pomyślała Niela,gdyż to
miejsce rzeczywiście się różniło od normalnych budynków do zwiedzania,czy
galerii.Był to jakby dom wszystkich,którzy tu pracują.Nawet jeżeli mieli dzień
wolny,mogli przyjść tu,nawet gdyby było wszystko pozamykane na nie wiadomo ile
kłódek-każdy ma własne klucze.Goście ruszyli w stronę wyjścia,ostatni szedł Adam,powoli,jakby
na coś czekając.Nagle ustał.Odwrócił się w stronę Anieli,patrzył na nią przez
chwilę.
-Nie odprowadzisz mnie,Nielu?-spytał łagodnie.
Oczywiście,już idę,paniczu.-powiedziała kłaniając się z lekkim uśmiechem,a
jednak w środku,była bardzo szczęśliwa.Ktoś…jej w końcu potrzebował.Szli w
milczeniu,aż nagle:
-Spotkamy się jeszcze kiedyś?-spytał chłopiec.
-Nie wiem,to zależy-odpowiedziała z łagodnym uśmiechem.
-Od czego?
-Od tego,jak Bóg nas stworzył.
Ustał,odwrócił się,patrzył Anieli głęboko w oczy.
-Jesteś naprawdę dziwną dziewczyną.
-Yhm!Tez tak uważam!-zaśmiała się,a jednak jej wzrok wydał się być bardziej
,,smutniejszy” niż zazwyczaj.Szła spokojnie za Adamem,patrząc w ziemię,jak
gdyby coś wspominała.
-Jak długo tu pracujesz?-spytał się chłopiec.
-Hymm…Od chyba kilku dobrych lat,tak właściwie to odkąd tu jestem…
-A od kiedy tu jesteś?-spytał.
-Od zawsze…-odpowiedziała z łagodnym uśmiechem,z oczami pełnymi żalu i
trosk.Na twarzy Adama pojawiło się wielkie zdziwienie.
-Ajjaajaj!-jęknęła kobieta ubrana na czerwono.Adaś zapatrzył się do tyłu,po
czym uderzył w ludzi idących z przodu.
-Oohhh,wybaczcie!-krzyknął-Anie…!-nikogo nie ma,odwrócił się,lecz nikogo za
nim nie ma.Nie ma jej.Nie ma Anieli.
-Nie wydzieraj się,tylko choć!-pociągnął go ktoś do limuzyny.
-A-ale!-zamknięto drzwi.Wszyscy pracownicy ukłonili się
nisko.Patrzył,patrzył wszędzie niespokojnym wzrokiem,szukał jej,a w głowie
tłumiły mu się słowa ,,Gdzie ona jest?!”.Nigdzie jej nie było.
-Cóż to?-pomyślał zaciekawiony po tym,jak zobaczył uniesioną rękę zza
tłumu.Ta ręka mu machała,ona,mu machała.
-To z pewnością ona!-pomyślał,po czym po kryjomu odmachał.
Odjechali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz