Wtorek.24
styczeń.Boże Narodzenie.Aniela błądziła po mieście,w celu kupienia sobie coś
pod choinkę.
-Znowu
Mikołaj,hmm…?-pomyślała,po czym weszła do sklepu z drobiazgami.Na jednej
ściance wisiało pełno bransoletek,kolczyków,naszyjników itp.Uwagę Anieli
przykuła książka z plakatami z anime.Od razu kupiła.Weszła do innego sklepu,z
nadzieją iż znajdzie proszek do pieczenia.Znalazła!Teraz kieruje się w stronę
domu.Nagle usłyszała płacz dziecka.Na ławce siedział umazany chłopczyk.
-O co
chodzi?-spytała się ze zmartwioną miną.
-Mama nie
chce mi kupić zabawki!!!Łeee!Co mi z samego samochodziku i lokomotywy,jeżeli
nie ma ulicy!ŁEEE!!!
-Spokojnie,spokojnie.Twoja
mama się pewnie o ciebie martwi.-uśmiechając się lekko,pogłaskała go po główce.
-Gdyby się o
mnie martwiła,kupiłaby mi to co chcę!!!
-Nie
krzycz,głucha nie jestem.Aleś strasznie rozpieszczony.Myślisz że będziesz
ryczał,to od razu każdy zrobi dla ciebie co będziesz chciał,jesteś
śmieszny!-powiedziała z goryczą.
-Nie jestem!
-A pomyśl…co
czują dzieci,które nie mają rodziców,dzieci,które zostały…porzucone…?-jej wzrok
stał się lodowaty,a głos chłodny.
-Nie ma
takich dzieci!
- W takim
razie skąd się biorą domy dziecka?
-Nie
wiem!Ale ja nie znam nikogo takiego bez mamy i taty!
-Znasz...ja,jestem
przykładem.-odpowiedziała bez żadnych emocji.
-Ty…nie masz
mamy i taty?
-Nie.Wyrzucili
mnie z domu.
-Czyli masz!
-A czy pies
porzucony ma właściciela?
-No
nie…przecież jest porzucony.
-No
właśnie,tak jest i z dziećmi.
Nastała cisza.Aniela
patrzyła gdzieś w dal swym nie przytomnym wzrokiem,a dziecko nagle przestało
płakać.Nastała głucha cisza.Jedyne co było słychać,to szum wiatru,niekiedy
rozmowę ludzi.
-Zamierzasz
tu siedzieć cały dzień?-spytała.
-ŁEEE!JAAA
CHCĘ DO MAAAMYY!!!
-Spokojnie,znajdziemy
ją…-po jej policzku spłynęła łza.Oboje…zaczęli płakać.
-Gdzie
ostatnio widziałeś swoją mamę?
-Gdzieś…tu.
-Aha…-_-
Nagle
rozbrzmiało szlochanie,ktoś płakał.Z tłumu wyszła kobieta o ciemnych,krótkich
włosach.Wycierała co chwile swe oczy,usiadła na pobliskiej ławce.Aniela wzięła
chłopca za rękę.
-Prze
pani.Czy mogę jakoś pomóc?-spytała Aniela.
-Ja…khe-khe…zgubiłam
mego jedynego synka!Tak bardzo się o niego martwię!Tak bardzo go kocham!Tak
bardzo…chcę go przytulić….!
-Spokojnie-położyła
swą dłoń na ramieniu kobiety-Jeżeli szczęście nas opuści,kiedyś i tak musi
wrócić!-powiedziała z uśmiechem,po czym chłopiec wyszedł zza jej pleców.
-Mój
synek!-krzyknęła z radości kobieta.Płakała nadal,lecz tym razem ze szczęścia.
-Mamooo,przepraszaam!-zaczął
płakać chłopiec.
-Dziękuję,bardzo
ci dziękuję!Czy mogłabym się dowiedzieć…jak się zwiesz?-spytała kobieta.
-Proszę mi
mówić Niela.-odpowiedziała szczęśliwa.
-Nielu,powiedz,jak
zwą się twoi rodzice?Chciałabym im tak bardzo podziękować,za urodzenie tak wspaniałej
córki!
-Nie mam
rodziców,proszę pani.-powiedziała z lekkim uśmiechem.-Proszę dbać o
siebie.-dodała.
Aniela
zniknęła im z oczu.Kobieta zakryła swą twarz,po czym spłynęły kolejne łzy po
jej policzkach.Tym razem płakała bezgłośnie,przytulona do swego szczęścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz