,,Obrazy ciała”
Prolog.
Każdy z nas
jest wypełniony różnymi obrazami.Nasze ciała są ubrudzone sztuką,dotknięte
tuszem oddającym piękno.
Rozdział 1.
Dzisiejsze
życie wygląda zupełnie inaczej od poprzedniego.Historia ta zaczęła się
bardzo,bardzo dawno temu,jeszcze przed wynalezieniem papieru.Ludzie tak zwani
,,z wyższych sfer” posiadali nas - ,,ludzi z niższych sfer”.Byliśmy sprzedawani
na różne sposoby.Akurat trafiłam do przedziału ,,dla artystów”.Ludzie z tej że
grupy byli sprzedawani tym,którzy chcieli rysować dzieła.Na naszych ciałach
pojawiały się różne,niezmywalne malunki (tatuaże).Trafiłam do starszego
człowieka,który był wypełniony smutkiem,żalem a za razem czymś mrocznym.Rysował
na mym ciele różne sadystyczne rzeczy.W tych czasach to był naprawdę wielki
wyjątek.Ludzie malowali same kolorowe,jasne rzeczy.A ja trafiłam na
ciemność.Ci,którzy byli w tej grupie co ja,byli tylko zwykłym papierem,który
się porusza.Nasz właściciel nie miał prawa wykorzystywać nas do innych
rzeczy,tylko do rysowania.Tak jak każdy nastolatek,chodziliśmy do pewnego
rodzaju szkoły.Wszyscy byli tacy kolorowi!A ja…byłam czarna.Ludzie się mnie
bali,nie chcieli nawet na mnie patrzeć.Rysunki na mym ciele ich przerażały,dla
tego też….się mnie bali.Nikt ze mną nie rozmawiał.Nazywali mnie
demonem,potworem,wszystkim co mroczne.Mój właściciel widział,czuł we mnie ten
ból,jednak on również musiał się kształcić.
Rozdział 2.
Pewnego dnia
przyszedł do mego pana gość.Jak to bywało w tych czasach,byłam przedstawiana
jako obraz.Na mych rękach znajdowały się mroczne dłonie,demony z szyderczymi
twarzami,różne ptactwo,kajdany,pazury.Jednak największy,najlepszy as był na
mych plecach.Obejmowało całe moje plecy…krwiste,demoniczne oko.Każdy widząc
to,był przerażony,po czym odwracał wzrok,próbował upozorować śmiech i zmieniał
temat.A że też mój pan był mroczny,tak i jego przyjaciele byli do niego
podobni.Któregoś dnia wpadła do niego czarna zgraja.Wszyscy wyglądali tak
samo-czarne ubrania,dodatki,tatuaże.Byli piękni.Jak wampiry,uwodzące demony.Oni
również mieli swe ,,papiery”.Przyprowadzili je ze sobą.Wszyscy byli mną
zachwyceni.Posiadałam najmroczniejsze,najpiękniejsze malunki na swym
ciele.Stałam nad nimi górą.
Rozdział 3.
Niestety,mój
artysta wykorzystał każdy wolny skrawek mego ciała na tatuaż.Nie było już
miejsca na żaden malunek.A gdy papier stanie się już bezużyteczny…spalamy go.Wiedziałam,co
może mnie czekać.Każdej nocy zasypiałam z myślą,że już się nie obudzę.Jednak
minęło kilka tygodni,a tu nic.Czyżby chciał mnie zachować na piątkę?To była
tylko kwestia czasu.Pewnego dnia zabrał mnie na dach pewnego bardzo wysokiego
budynku.Często tam bywaliśmy,widoki były przepiękne.Wiedziałam,że było mu
ciężko.Nie miał za wiele pieniędzy,a zabić człowieka nie
potrafił.Postanowiłam…że zwolnię go z tego ciężaru.Ustałam na krawędzi.I tak po
prostu z uśmiechem…spadłam.Widziałam jego minę.Był przerażony,rzucił się ku mej
pomocy.Nasze palce się tylko zetknęły,i poleciałam.Było mi go szkoda.Lecz nie
mogło to trwać wiecznie.
…To wszystko mnie tak boleśnie zabijało..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz