sobota, 6 września 2014

     ,,Melodie duszy”

Prolog

W wieku 10 lat dostałam na urodziny od taty fortepian.Będąc jeszcze dzieckiem,na zauważałam piękna w muzyce.Szybko się to jednak zmieniło.

Rozdział 1.
Zawsze byłam cichym dzieckiem,przypominającym szarą myszkę.Nikt ze mną nie rozmawiał w szkole,zawsze odstawałam od grupy.Byłam zmuszona do szybszego dorastania.Mój punkt widzenia jako dziecka,bardzo się zmienił.Dostrzegałam rzeczy,które byli w stanie zobaczyć tylko dorośli.Być może dlatego nie byłam rozumiana.W drugiej klasie przykułam dużą uwagę do muzyki.Najdziwniejsze było to,że w wieku 8 lat słuchałam już rock’a i metalu.Zdałam sobie sprawę,że ma to jakieś znaczenie w mym życiu.Być może słuchałam takiej muzyki,by się jakoś wyżyć.W końcu człowiek mówiący najmniej,ma do powiedzenia najwięcej.Miałam ochotę krzyczeć.Niestety,nie mogłam nawet pozwolić sobie na takie rzeczy.Zawsze ktoś był w domu,a gdzie bym nie poszła,mieszkałam przecież w mieście.Tak więc krzyk innych ludzi,stał się dla mnie czymś pięknym.O dziwo polubiłam również muzykę klasyczną.To było naprawdę dziwne połączenie,nie ważne jakby na to nie patrzeć.Dźwięk zrodzony z fortepianu,pianina..był jak śpiew pobudzający wyobraźnię.Oczy szerzej się otwierały,jak i serce,i wspomnienia.Wszystko stawało w oczach,w zależności od melodii.Słuchałam tylko jednego rodzaju takich dźwięków,a były to-smutne.Nie dostrzegałam piękna w melodiach wesołych.Były dla mnie komiczne,a za razem żałosne,pozbawiona jakichkolwiek przekazów.Smutne melodie posiadają ukryty sens,jakiś ukryty przekaz.Autor umieszcza w tej muzyce swe odczucia.On po prostu bezgłośnie krzyczy.A ja…






                                                                       ..robię to razem z nim.

Rozdział 2.
Mój tata zauważył,że bardzo często słucham muzyki.Ona wypełniała każdą moją wolną chwilę.Tak więc mając 10 lat,dostałam fortepian.Był piękny.Pierwsze co zrobiłam-dotknęłam jego lśniących,wypolerowanych ścian.Drugim krokiem było ,,przejechanie” palcami po klawiszach.Na mej twarzy nie widniały żadne emocje,więc tato był zaniepokojony…czy spodobał się mi prezent?Oczywiście!Po chwili odwróciłam się z uśmiechem i podziękowałam prze-szczęśliwa!Tacie ulżyło.Niestety,po 5 minutach musiał iść do pracy.Mama była w szpitalu,tak więc sama świętowałam swe urodziny,grając cały dzień.

Rozdział 3.
Mój tata pomagał w domu dziecka.To była jakaś jego praca..sama właściwie zbytnio nie wiedziałam,na czym to polega.Pewnego dnia,tata nie wrócił sam do domu.Był z nim pewien chłopiec.Nie zwróciłam na to zbytniej uwagi,i kontynuowałam grę na fortepianie.Widać usłyszeli moją grę.Po chwili za swymi plecami usłyszałam ,,Piękna muzyka”.Nie znałam tego głosu.To był ten chłopiec.Po chwili do salonu wbiegł tata.Przedstawił mi gościa,i powiedział…ten chłopiec był niewidomy.Tato był bardzo zabiegany,i już musiał iść z ową osobą,jednak zaproponowałam,że może zostać,a później tata go obierze.Chłopiec widocznie był szczęśliwy,gdyż na jego twarzy pojawiło się zdziwienie,a zarazem uśmiech.Tata się zgodził,o poszedł mówiąc,bym uważała na gościa.
Spytałam się chłopca,czy zechciałby się nauczyć grać.Złapałam go za rękę i pomogłam usiąść.
-Jesteś bardzo ciepła.-powiedział uśmiechnięty.
-To dobrze czy źle?-spytałam z kpiną.
-Bardzo dobrze,jesteś dobrym człowiekiem!A ich…nie jest za dużo.
-Czemu uważasz,że jestem dobra?Dopiero co się poznaliśmy.-powiedziałam z namysłem.
-No bo…po Twoim głosie!
Heh,zaśmiałam się,po czym zaczęłam grać.Złapałam go za ręce,i nimi kierowałam.Był to naprawdę miły chłopiec.Miał bladą skórę,puszyste blond włosy,które się śmiesznie kręciły,i delikatne ruchy.Jak mały książę!Rozmawialiśmy o wszystkim w czasie gry.O tym co lubimy a czego,co chcielibyśmy spróbować,a czego uniknąć.Nie pamiętałam,kiedy ostatnio tak z kimś rozmawiałam.Bardzo się do siebie zbliżyliśmy.Więc poprosiłam tatę,by przywoził do mnie mego przyjaciela jak najczęściej.

Rozdział 4.
Zapisałam się na pewien konkurs,chodziło o grę na fortepianie.Miałam miesiąc na stworzenie własnej muzyki.Ćwiczyłam razem z moim przyjacielem,podtrzymywał mnie duchowo.Byłam taka szczęśliwa!Jednak wiedziałam,że w jego czułości i miłych słowach,musiał być jakiś haczyk…

Pewnego dnia trafiliśmy na ciężki temat.Inaczej mówiąc- zwierzanie.W pewnym momencie powiedział,że nie powinniśmy się zaprzyjaźniać.Spytałam się,czemu tak uważa?
.
.
.
-Jestem chory..


I wtedy me oczy szeroko się otwarły,a ja zrozumiałam,czym był ,,ten” haczyk.Jego brak wzroku nie był przypadkowy..dopadła go rzadka choroba.Odebrała mu wzrok,i będzie chciała zabrać mu więcej..








        ŻYCIE



Muszę się spieszyć.Muszę pokazać mu jeszcze więcej,muszę nauczyć go chwytać każdą chwilę!
-Nie martw się,będziemy z tym walczyć razem..dobrze?-powiedziałam z uśmiechem.
Spuścił głowę.Wiedziałam,że w środku płakał.Przytuliłam go do siebie,i nic nie mówiąc,zaczęłam grać jedną ręką,a drugą go przyciskałam do siebie.

Rozdział 5.
Nadszedł dzień konkursu.Byłam trochę podminowana,strach trzymał górą.I gdzie był tata?Spóźniał się z chłopcem.Po chwili zobaczył tatę biegnącego w moją stronę.Przeprosił mnie za to,że musiałam czekać.Lecz ja stałam osłupiała..Nie ma go.Nie ma z nim mojego przyjaciela..przyszedł sam!Spytałam się,gdzie jest chłopak,jednak wtedy..wiedziałam,że coś się stało.Twarz taty skamieniała.
-Chyba nie będzie w stanie przyjść..-powiedział ze spuszczoną głową.
Mój przyjaciel…







     ZMARŁ?
-Jeżeli chcesz,możesz w każdej chwili się wycofać,wiem że to dla Ciebie bardzo trudne..
-Nie!-przerwałam-Zrobię to!
Spokojnie weszłam na scenę,ukłoniłam się,i zasiadłam do fortepianu.Położyłam dłonie na klawiszach,lecz nie grałam.Były już słyszalne szmery ,,co się dzieje?”.I wtem,zaczęłam grać.Zaczęłam grać melodię,którą grałam z mym przyjacielem.Po policzkach spłynęły łzy.Wszystko stało mi przed oczami!To jak się uśmiechał,jak żartował,jak grał,jaki był ciepły…Wszystko widziałam powtórnie.Grałam i płakałam.Grałam i płakałam,grałam i płakałam,grałam i…wspominałam.Nie widziałam go zaledwie kilka godzin,a już za nim tęskniłam.Nie grałam wtedy by wygrać,lecz grałam..dla niego.Byłam pewna,że mnie słyszał,byłam pewna,że usłyszy!Całą twarz miałam zalaną łzami,nic nie widziałam.Wszystko było takie rozmazane,lecz grałam dalej.Grałam dla niego.
Grałam..









                                                                                                                                                                           …by wrócił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz